wtorek, 21 kwietnia 2015
oh, why are you so useless
Zmarnowałam dziś cały dzień, jestem taka głupia. Cały dzień wegetowałam na kanapie, a gdy mama na mnie nakrzyczała, powiedziała, że jestem bezużyteczna i zagoniła do zmywania było już tylko gorzej. A mianowicie pobiłam talerz i rozciełam sobie dwa palce nożem. Wszystko oczywiście było przypadkiem, ale to wszystko świadczy o bym jaka jestem beznadziejna. Co do bilansu, nie wiem czy być zadowoloną czy nie. Jeśli chodzi o kalorie to jest ich nieco mniej niż w poprzednie dni, ale jakościowo jest gorzej. Schabowy mnie dziś dopadł. Niestety obiady to taki posiłek na który nie mam żadnego wpływu. Mama przygotowuje coś szybkiego, a ja mam obowiązek to zjeść. Tu nie mam nawet co dyskutować, choć dziś udało mi się uniknąć porcji rosołu. Bilans: pół opakowania jogurtu 7 zbóż (160), wafel ryżowy (20), pół jabłka (60), nieszczęsny kotlet (450), pieczarki (50) = 740 kalorii. Trzymajcie się chudo, X.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie jesteś beznadziejna. Takie rzeczy się zdarzają. A ten nieszczęsny schabowy... Następnym razem może zrób mięso na parze, "tak na spróbowanie", a potem mów, że jest o tyyyle lepsze od tego w panierce (no i mniej kcal)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ❤
Hm, zaciekawiłaś mnie. Nigdy nie próbowałam mięsa gotowanego na parze, a brzmi smacznie bo rybę i warzywa z pary kocham. Dzięki za rady <3
UsuńMoże proponuj mamie, że w weekendy będziesz gotować obiady? Ona się ucieszy, że ją odciążysz, a Ty będziesz mogła zrobić coś mniej kalorycznego i zdrowszego. Spokojnie Kochana, każdemu się zdarza, ile razy ja zapominałam że gotuję obiad i wracałam do ryżu po kilku godzinach haha A niezdarą jestem od zawsze, więc mam nietłukące się talerze :D Dasz radę ;**
OdpowiedzUsuńUcieszyła by się na pewno, ale nie umiem gotować i nie znam nisko kalorycznych przepisów. Poza tym obawiam się, że mama by się nie zgodziła żebym sama gotowała jakieś nowe danie od A do Z i zapewne skończyło by się to tak, że ona by gotowała, a ja bym jej pomagała. Ale może kiedyś się odważę, jak znajdę jakiś fajny, prosty przepis. :D
UsuńRozbawiłaś mnie tymi nietłukącymi się talerzami :D
Dziękuje za wsparcie :*
To może podsuwaj jej pomysły na obiady, że zjadłabyś to, czy tamto[wszystko oczywiście niskokaloryczne, na internecie znajdziesz tego pełno], może chociaż raz na jakiś czas na robisz jej też na to smaka i faktycznie zrobi :D Ja też nie umiem, kompletnie, ale zawsze się znajdzie coś prostego typu pomidory z puszki zagotowane i zblendowane, przyprawione, do tego makaron nitki i najłatwiejsze, najszybsze spaghetti świata gotowe :D
UsuńMoja mama nie lubi gotować, ani robic nowych rzeczy, ale bede próbować :D
UsuńSpaghetti akurat umiem zrobić, ale to brzmi bardzo zabawnie :D
U mnie unikanie obiadów to na szczęście nie problem..w każdym razie gdy mama już zmusza mnie do jedzenia to jem bo nie chcę żeby się domyśliła a co do bycia niezdarą to uwierz ze jestem o wiele gorsza :d
OdpowiedzUsuńTrzymaj się chudo kochana:*
Pamiętam, że jako dziecko potrafiłam zjeść kilka obiadów dziennie. Np. jeden w szkole i drugi w domu. Teraz wspominam to z odrazą i pewnym obrzydzeniem. Teraz staram się jeść tylko tyle na ile mnie rodzice zmuszą.
UsuńDziękuje, że jesteś <3
Wg mnie to jest świetny bilans. Jak jeszcze jadłam mięso, to kochałam schabowe, mielone, parówki itp., a teraz jakoś mi to zbrzydło. Każdy ma swoje słabości, jednak dopóki na Twoim talerzu jest kolorowo i zdrowo, to jest dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńBilans jest okej, ale jak widać kotlet stanowi sporo więcej niż połowę bilansu. Jeśli mogę spytać: Dlaczego przestałaś jeść mięso?
UsuńZe mnie mama zawsze się śmiała, że jestem mięsożernym dzieckiem, ale obecnie jem trochę mniej mięsa, a większość szynek i szyneczek obrzydza mnie jak wiem co jest w środku. :)